Analiza filmu „The International” Toma Tykwera

„The International” Toma Tykwera to polityczne kino akcji. Główni bohaterowie agent Interpolu Louis Salinger i asystentka prokuratora generalnego  próbują znaleźć dowody, obciążające międzynarodowy bank IBBC. Firma ta pośredniczy w handlu bronią i tym samym decyduje o stosunkach sił w krajach Trzeciego Świata. Następnie czerpie korzyści z bogactwa zwycięzców, a także ubóstwa i zadłużenia przegranych. IBBC jest świetnie zorganizowanym bankiem, który  posiada własny wywiad i żołnierzy najemników, jak samodzielne państwo. Gdy tylko ktoś staje firmie na drodze, szybko ginie w wypadku lub na skutek innego tragicznego zdarzenia. W każdym razie, jego śmierć jest nagła, a niekiedy giną również bliscy ofiary.
 Mimo, że policja próbuje rozwiązać dziwne przypadki zgonów osób, które miały związek z bankiem, jej starania zatrzymują się w ślepej uliczce. Dalej nie ma drogi na skutek zawiłości międzynarodowego prawa, a najczęściej po prostu z powodu, tuszowania prawdy przez przekupionych ludzi, działających w różnych organach ścigania i instytucjach państwowych. Dla przykładu, szef żandarmerii, we Włoszech, modyfikuje zeznania jednego ze świadków i przedkłada policji finalny raport z przesłuchania, który uznaje bardziej, niż tak istotny w sprawach kryminalnych pierwszy raport, spisany na gorąco. Szef żandarmerii stwierdza po prostu, że w pierwszym raporcie był błąd, że takie rzeczy czasami się zdarzają i nie sposób z nim polemizować.
 Akcja filmu jest prowadzona w dosyć szybkim tempie. Często zmienia się przestrzeń, na którą składają się wielkie miasta na całym świecie. Film obfituje w momenty podwyższonego napięcia, ale jest tu także wiele scen przedstawiających konfrontacje, które napięcie rozładowują. Co istotne, akcja jest prowadzona obrazem, a nie, jak to bywa w kiepskich filmach, dialogiem lub monologiem bohaterów.
 Widzimy na przykład odległe miejsca, z których strzelają zamachowcy, ukazane przez otwory, przestrzelone w ścianie. Można oczywiście zarzucać tego typu ujęciom kiczowatość, ale w filmie absolutnie się jej nie wyczuwa, co zapewne zawdzięczamy również dobrej grze aktorów. W główne postacie wcielają się gwiazdy takie, jak Clive Owen i Naomi Watts.
 W „International” bardzo wiele scen rozgrywa się w interesujących estetycznie przestrzeniach. Na przykład w różnych muzeach, gdzie spotyka się jeden z zarządców banku z płatnym zabójcą, który pracuje dla firmy. Niekiedy przestrzeń ta jest bardziej klasyczna, ozdobiona obrazami z odległych epok, a innym razem jej urozmaicenie stanowi sztuka nowoczesna. Ekrany, na których są wyświetlane oryginalne i przyciągające wzrok filmy. Właśnie w takim nowoczesnym muzeum dochodzi do krwawej strzelaniny. Pozytywnemu bohaterowi, który stara się zorientować w przestrzeni, pomaga odbicie, które zauważa na jednym z, podwieszonych, jak żyrandole, luster. Znak ten można interpretować, jako pewnego rodzaju deklarację artystyczną autora, który chce zaznaczyć, że nowoczesna sztuka powinna służyć współczesnemu człowiekowi. Powinna ułatwiać mu zwycięstwo z „siłami zła”, które go prześladują.
 Jedyną rzeczą, do której mam zastrzeżenia  jest przesłanie utworu. Skoro nie ma sprawiedliwości, nie ma dobrze funkcjonującego systemu, to z przestępcami trzeba walczyć złymi, z punktu widzenia moralności, metodami. Włoska mafia przejmuje tu rolę wymiaru sprawiedliwości. Jest to o tyle przerażające, że włoską mafię dobrze opisał Roberto Saviano. Na podstawie jego książki pt. „Gomorra” Matteo Garrone nakręcił też prawdziwy i realistyczny film o tym samym tytule. Oczywiście możemy wierzyć w mity, to znaczy w filmy takie, jak chociażby, słynny „Ojciec chrzestny”, ale dzisiaj narazimy się w ten sposób na śmieszność.
  Końcówka filmu „The International” jest bardzo  smutna. Jedyne, co można zrobić jednej organizacji przestępczej, która właściwie nie ma zasad, za to jest niezwykle silnie umocowana w strukturach politycznych i ekonomicznych, to pozwolić na jej zlikwidowanie z ręki innej organizacji przestępczej. Tak samo silnej,  ale może nawet gorszej pod względem moralnym, niż ta, którą likwiduje. Być może to prawda? Ale wydaje mi się, że nie zawsze. Że w tej kwestii nie wolno pesymistycznie generalizować.
Tworzenie stron WWW - Kreator stron internetowych